poniedziałek, 5 stycznia 2015

Drużyna hocky'owa

W tamtą zimę, tata zapisał mnie do drużyny hocky'owej, bo stwierdził, że całej zimy nie mogę przegnić w domu. Jak zawsze uświadamiałem tacie, że nie trzeba, na pewno mi się nie spodoba i takie tam... (u mnie to jest całkiem normalne). Kiedy poszedłem na pierwsze spotkanie, postanowiłem, że zaprzyjaźnię się z kimś, kto będzie w mojej drużynie. Od razu zaprzyjaźniłem się z Zack'iem i do dzisiaj jest moim najlepszym przyjacielem. Nigdy nie zapomnę, kiedy chłopaki z mojej drużyny, chcieli zobaczyć jakie mam umiejętności i wybrali mnie żebym, wykonał rzut karny. Strasznie się w tedy podekscytowałem. Stanąłem przed braką, ustawiłem krążek i, zamachnąłem kijem do tyłu, chyba ze zbyt dużym entuzjazmem, bo walnąłem kijem w zęby, kolesia z przeciwnej drużyny, a potem tak trzasnąłem kijem w krążek, że bramkarz nie był w stanie tego obronić. Nie wiem dlaczego, ale do dzisiaj w drużynie nazywają mnie tym najlepszym i zawsze proszą mnie, aby wykonał rzut karny. Facio, którego walnąłem, do dzisiaj boi się do mnie podejść. Powiem Wam, że tata wpadł na fajny pomysł z tym hocky'ejem. Bardzo mi się spodobało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz