poniedziałek, 26 stycznia 2015

Moje pierwsze spotkanie z lodowiskiem

Jako że, jest zima, dzisiaj Tom wyciągnął mnie na lodowisko. Na lodowisku NIGDY nie byłem. No cóż... warto spróbować. Oczywiście, kiedy dotarliśmy, była z 5 metrowa kolejka do kasy. Nigdzie nam się nie śpieszyło. Poczekaliśmy tą GODZINĘ. Później jeszcze półgodziny zakładania butów. Kiedy weszliśmy, od razu złapałem się poręczy.
- Ha, ha. No dawaj łyżwiarzu - zaśmiał się Tom
- Idź jeździć ty panczenisto!
Moja jazda wyglądała mniej więcej tak:
5 kroków. ŁUP. Pięć kroków. ŁUP.
Byliśmy na lodowisku z jakąś godzinę, ale powiedziałem do Tom'a, żebyśmy już poszli, bo jak przewrócę się jeszcze raz, to nie wstanę. Licząc jakieś milion moich upadków, to było nieźle. Zapraszam do oglądania galerii siniaków :)

piątek, 23 stycznia 2015

Drogi ptaku! Dziękuję!

Dzisiaj rano wychodzę do szkoły. Rozmawiam przez całą drogę z Tom'em i Jack'iem. Rozmawialiśmy na najnowszej grze komputerowej.
Ziuu!!! PLASK!
- Co to? - pytam
- Nie wiem. - odpowiedział Tom
- Ha, ha, ha!!! - śmieje się Jack
- Co? - pytam
- Masz ptasią kupę na głowie - ledwo wydusił ze śmiechu
- Ha, ha, ha !!! - dołączył się Tom
SUPER! BARDZO CI DZIĘKUJĘ PTAKU!

wtorek, 20 stycznia 2015

Nowe buty

Wczoraj z mamą pojechaliśmy do galerii, szukać dla mnie butów, bo jest już wiosna. Wcześniejsze buty ... jakby to powiedzieć ... rozleciały się. Szedłem sobie do szkoły, potknąłem się o kamień i podeszwa odkleiła się od buta. Wracając do tematu. PRAWIE KAŻDE kupowanie butów z moją mamą wygląda mniej więcej tak:
- Patrz David ... Fajne buty.
- Mamo ... Nie żyjemy w osiemnastym wieku.
- A te? - pytam
- Nikt już takich nie nosi. OBLEŚNE
I tak to się ciągnie do tego momentu
- Mamo ... Te są fajne
- No.
- Kupujemy.
- David. Przymierz.
- Nie mamo. Idziemy do kasy.
Następnego dnia poszedłem do szkoły. Założyłem je i nie ukrywam, że chciałem trochę przyszpanować. Wszystko szło dobrze, do puki nie wdepnąłem w psią kupę na chodniku przed szkołą.
FUU!!!
Moje plany na nic.

piątek, 16 stycznia 2015

Bieg wytrzymałościowy do szkoły

Dzisiaj rano wstałem o 7:55.
DAVID!!! - krzyczała z dołu mama
- *ocknięcie się* Taaaak?
- Ty się jeszcze pytasz?! Za PIĘĆ ÓSMA!
- CO?!
Minutę później byłem ubrany.
- Przykro mi kochanie, ale śniadania już nie zdążysz zjeść.
Dla mnie śniadanie nie było ważne... Pierwsza była MATEMATYKA ... z panią DAVY ...
Może wyjaśnię ... Pani Davy to postrach szkoły ... Raz prawie dostaliśmy zawału ... Pani sprawdzała sprawdziany. Było otwarte okno, przez, które wleciała mucha ...
- Bzzzzzzzzz - latała mucha
*ŁUK, TRZASK*
Pani Davy uderzyła w biurko ... Bez przesady, mucha NIE WIE o co chodzi.
Okej... 8:01 jestem w klasie...
- *sap* Dzień *sap* Dobry
- O David ...
- Przepraszam za spóźnienie.
- SPÓŹNIENIE!
Usiadłem na miejsce, ale sobie tak myślę: "Co?! Minuta za spóźnienie?" No dobra. Pani Davy nie da się zrozumieć.

niedziela, 11 stycznia 2015

135 wyświetleń!!

Bardzo dziękuję za 135 wyświetleń. Nigdy nie spodziewałem się, że moje posty będzie czytać tak dużo osób. Bardzo motywuje mnie to do dalszego opisywania opowiadania o przygodach Davida :)

sobota, 10 stycznia 2015

Dziwne zniknięcie Amy...

Dzisiaj z trochę zakłopotaną miną wchodzę do szatni:
- Cześć, chłopaki - mówię
- Cześć, co ty taki przymulony?
- Wiesz, wczoraj umuwiłem się z Amy i z Tomek do kina. Ale obydwoje się zmartwiliśmy, bo nie przyszła. Telefonu też nie odbierała. Z resztą, idźmy już na lekcję. Ale ta sprawa ciągle nie dawała mi spokoju. Po minie Tom'a też, można było wywnioskować zakłopotanie. 
Na przerwie podszedłem do Tom'a:
- Cześć. Wiesz, ta sprawa nie daje mi spokoju. 
- Mi też. Martwię się. 
Wychodząc ze szkoły zadzwoniła do mnie Amy. Po części poczułem ulgę, że nic jej nie jest.
- Halo, David - zapytała?
- Cześć, Amy. Jak dobrze, że dzwonisz. Czemu wczoraj nie orzyszłaś do kina?
- Słuchaj jestem w szpitalu, przy ulice Westernstreet. Przyjedziesz?
- Jasne! Idę z Tom'em na przystanek i do Ciebie przyjedziemy.
- Super! Czekam na Was. Pa.
Jakieś 20 minut później, byliśmy ba miejscu. 
O dziwo trafiliśmy na dobrą salę.
- Cześć, Amy - powiedzieliśmy
- O cześć! Dobrze, że jesteście!
- Jak tu trafiłaś? - zapytaliśmy
- Więc, szłam na zajęcia plastyczne i nagle jakaś dziewczyna ukradła mi torbę. Pobiegłam za nią, ale ona więła mnie na ręce jakby chciała mnie porwać. Zaczęłam krzyczeć, ale w zamian dostałam mocnego ciosa w twarz. Zemdlałam. Potem obudziłam się w pomieszczeniu z niezachęcając wyglądem i potem ... Wiecie, dalej nie będę już Wam mówić. Porozmawiajmy o czymś przyjemnym. No i tak gafaliśmy od 14 do 16. Kiedy z Tom'em zorientowaliśmy się, która godzina, stwierdziliśmy, że pora wracać do domu. 
-------------------------
Amy - koleżanka z klasy David'a i Jack'a. Całe jej przeżycia opisane są na blogu amyijejhistorie.blogspot.com


piątek, 9 stycznia 2015

Samoupokorzenie się pani Heffrey

Dzisiaj wydarzyło się coś tak śmiesznego, że śmieję się z tego do teraz. Pani Heffrey miała dyżur na korytarzu. Jakaś bardzo mądra woźna zmywała podłogę tuż przed dzwonkiem i o niczym nie powiedziała. Pani Heffrey szła do jakiś chłopaków, aby ich uspokoić. Nie udało jej się to..., bo się poślizgnęła i wywaliła. Jakby tego było mało, próbowała złapać się kwiatka, który przewróciła i obsypała się cała ziemią. Czuje, że cała szkoła, będzie o tym mówić.

Typowe zakupy w hipermarkecie

Co jak, co, ale hipermarket to co czasami jest MASAKRA. Zapytacie dlaczego? Już Wam mówię.
Na przykład... Przeglądam sobie rzeczy na półkach, aż nagle idzie i zatrzymuje się obok mnie. Coś tam, sobie przegląda i nagle zobaczyła swoją przyjaciółkę:
-MARYSIA!!! ZACZEKAJ!!! - wrzeszczy
To jest moment bliski zawału... Chyba można podejść i się przywita, a nie wydzierać się na cały sklep. Później jednak, powodem tego krzyku było to, że musiała wyżalić się przyjaciółce, że skończyli emitować "Moda na sukces".
Drugi przykład:
Spokojnie przeglądam sobie rzeczy na półkach, aż nagle jakaś pani nie wyhamowała i wjechała we mnie wózkiem, z wielki zdziwieniem, jak to możliwe, mówiąc:
- Achhh. Przepraszam Cię synku.
Czasami jest jakiś tłok, i akurat teraz jakaś pani, koniecznie musi przyjść. Nie cierpię takich sytuacji, bo ów osoba ociera się o mnie tyłkiem. BŁEEE... *wzdryg* Okej, może już o tym nie mówmy.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Drużyna hocky'owa

W tamtą zimę, tata zapisał mnie do drużyny hocky'owej, bo stwierdził, że całej zimy nie mogę przegnić w domu. Jak zawsze uświadamiałem tacie, że nie trzeba, na pewno mi się nie spodoba i takie tam... (u mnie to jest całkiem normalne). Kiedy poszedłem na pierwsze spotkanie, postanowiłem, że zaprzyjaźnię się z kimś, kto będzie w mojej drużynie. Od razu zaprzyjaźniłem się z Zack'iem i do dzisiaj jest moim najlepszym przyjacielem. Nigdy nie zapomnę, kiedy chłopaki z mojej drużyny, chcieli zobaczyć jakie mam umiejętności i wybrali mnie żebym, wykonał rzut karny. Strasznie się w tedy podekscytowałem. Stanąłem przed braką, ustawiłem krążek i, zamachnąłem kijem do tyłu, chyba ze zbyt dużym entuzjazmem, bo walnąłem kijem w zęby, kolesia z przeciwnej drużyny, a potem tak trzasnąłem kijem w krążek, że bramkarz nie był w stanie tego obronić. Nie wiem dlaczego, ale do dzisiaj w drużynie nazywają mnie tym najlepszym i zawsze proszą mnie, aby wykonał rzut karny. Facio, którego walnąłem, do dzisiaj boi się do mnie podejść. Powiem Wam, że tata wpadł na fajny pomysł z tym hocky'ejem. Bardzo mi się spodobało.

niedziela, 4 stycznia 2015

Sprawdzian z fizyki

Dzisiaj mieliśmy sprawdzian z fizyki. A skoro sprawdzian, to godziny ślęczenia nad książkami, nie są bezsensowne. Sądzę, że wszyscy się nauczyliśmy oprócz Cody'ego. Co do Cody'ego...Nie wiem nad, którym on zadanie tak główkował ale, powiedział coś, czego chyba nikt nie ośmieliły się powiedzieć przy panu Garrym.
- Co za pacan wymyślał te zadania... - mruknął sobie pod nosem
- Słucham? - ze zdziwieniem powiedział pan Garry.
- Do mnie pan mówi?
- Tak. Co Cię tak dziwi?
- Ja... nic nie mówiłem.
- JA, wymyślałem te zadania. Poprosiłbym, Cię o Twój zeszyt...
Pan Garry usiadł przy biurku i zaczął przekartkowywać zeszyt Cody'ego.
- Nie dziwi mnie Cody, że Ty nic nie umiesz. W zeszycie nie masz żadnych notatek... Nie pozostawiasz mi wyjścia. Wpiszę Ci uwagę, a na konsultacjach porozmawiam z Twoją mamą. Cody zrobił się czerwony jak burak. Cała klasa, patrzyła tylko na niego. Nie chciałbym być w jego skórze...