poniedziałek, 2 lutego 2015

Sprzedam chorobę. Cena do uzgodnienia

WIECZÓR:
Ostatnio spadł śnieg. A co za tym idzie? -10-15 stopni. Wyszedłem na dwór z Tom'em i oczywiście, jeżeli Tom nie strzeli co najmniej 5 razy w twarz śniegiem, to nie Tom. Wróciłem do domu cały zmarznięty. Mama zaparzyła mi herbatę, po czym poszedłem do wanny. Kiedy się wykąpałem, byłem wykończony i poszedłem spać.
RANO:
- *kaszl* Cześć *chrąk* mamo.
- Cześć. Co się stało.
 Pamiętasz jak wczoraj wieczorem, otwierałaś okno w moim pokoju?
- Tak.
- A zamknęłaś, poźniej?
- Chyba tak.
- *kaszl* Zapomniałaś.
Później pojechaliśmy do lekarza i okazało się, że mam zapalenie płuc. No cóż, przynajmniej nie muszę chodzić do szkoły do końca lutego.

niedziela, 1 lutego 2015

Ferie czas rozpocząć! - a wcześniej przeżyć kilka wpadek

W piątek zawsze kończę o 13:30. W tym dni, w chwili dzwonka rozpoczynają się ferie. No, ale nie może być tak, że rozpocznę ferie bez wpadek.
Wszystko zapoczątkowało się na obiedzie. Szedłem z talerzem i nie zauważyłem,że stoi przede mną pani Daff'ney. Rozmawiałem wtedy z Tomek. Idę, idę i nagle plask!
Cały obiad wylądował na koszulce z secondhand'u pani Daffne.  Zaraz zaczęła się na mnie drzeć, że zapłaciła za nią 5 dolarów i tu nie użyła słowa secondhand tylko LUMPEKS. Kiedy ona to powiedziała, trudno było mi powstrzymać śmiech.
Potem, zadzwonił dzwonek. Potem miałem historię, ale przez przypadek wszedłem do innej klasy i usiadłem w ławce. Ale zaraz zaczęło mi się to nie podobać, bo omawiali oni odmianę przez przypadki. To nie była historia. Podszedłem do pani i powiedziałem, że pomyliłem salę. Pani zrobiła "poker face", a reszta klasy wybuchnęła śmiechem.
Na nie szczęście nie było to wszystko. Wszedłem do klasy i przeprosiłem za spóźnienie. Pani poprosiła mnie żebym przyniósł kredę. Poszedłem na STOŁÓWKĘ, ale w połowie drogi uświadomiłem sobie, że to NIE JEST PORTIERNIA, tylko STOŁÓWKA. Stwierdziłem, że coś jest ze mną nie tak.
I na tym był koniec moich wpadek. A tak przy okazji... to WESOŁYCH FERII !!!